Przemysł muzyczny jest pełen niezwykłych osobistości i opowieści o rozpuście i ekscentryczności, a publiczność jest zwykle gotowa delektować się każdym soczystym szczegółem, jaki można znaleźć w tabloidach, wywiadach, autobiografiach, a ostatnio w mediach społecznościowych. .
Nic więc dziwnego, że tajemniczy i skandaliczny charakter świata muzyki dał początek wielu dziwacznym mitom i miejskim legendom. A dzisiaj przyjrzymy się dziesięciu z nich.
10. Snajper John Denver
John Denver stworzył wizerunek siebie jako przyjaznego, miłego i nieszkodliwego muzyka ludowego, który troszczy się o przyrodę i innych ludzi. Ale czy to wszystko było kłamstwem? Czy John Denver naprawdę był zimnokrwistym zabójcą, który kiedyś służył jako snajper w armii amerykańskiej?
Cóż, nie, ale to nie powstrzymało tej historii przed rozpowszechnieniem się w Internecie. To prawda, że pochodził z rodziny wojskowej, a jego ojciec był oficerem Sił Powietrznych USA . Być może Denver chciał pójść w jego ślady, ale nigdy nie taki był plan – jego wzrok był zbyt słaby, aby zostać pilotem. Brakowało mu także dwóch palców u nóg, które utracił w wyniku wypadku wypadek kosiarki kiedy byłem nastolatkiem. Więc chociaż John Denver dostał projekt zawiadomienia do Armii w 1964 r. ze względu na problemy zdrowotne zaklasyfikowano go do kategorii 1-Y, co oznaczało, że mógł służyć jedynie w czasie wojny lub stanu nadzwyczajnego. Tak więc John Denver nigdy nie służył w żadnym oddziale wojska. A nawet gdyby tak było, fakt, że był ślepy jak nietoperz, oznaczał, że jedyną pozycją, której nigdy nie przyjął, była pozycja snajpera.
9. Dziś wieczorem na antenie
Fani często kłócą się o prawdziwe znaczenie niektórych swoich ulubionych piosenek, zwłaszcza gdy znaczenie to nie jest ujawnione ani w tekstach, ani w wykonaniu artysty. Weź ten nadmierny entuzjazm i niepewność, zmieszaj je razem, a otrzymasz niezawodny przepis na plotki. Weźmy na przykład piosenkę Phila Collinsa W powietrzu dziś wieczorem . Był to jego pierwszy solowy singiel i stał się jedną z jego piosenek popisowych, ale niektórzy z jego fanów wciąż nie rozumieją, o czym tak naprawdę jest ta piosenka.
Istnieje kilka odmian tej historii, ale najpopularniejsza wersja podaje, że Collins kiedyś był świadkiem utonięcia mężczyzny , a trzeci mężczyzna przyglądał się beznamiętnie, odmawiając pomocy umierającemu. Sam Phil był albo za daleko, albo zbyt pijany, albo zbyt młody, aby pomóc, w zależności od tego, którą wersję wolisz. Ale to nie wszystko, bo najbardziej dziwaczne opowieści idą jeszcze dalej i twierdzą, że Collins wynajął detektywa, aby wytropił tajemniczego mężczyznę, który bezdusznie pozwolił utonąć innemu człowiekowi. Muzyk następnie wysłał mu bilety na jeden ze swoich występów, a podczas koncertu zwrócił na niego uwagę i przedstawił go całemu światu.
To wszystko oczywiście bzdury, co wiele lat temu wyjaśnił sam Phil Collins. Napisał tę piosenkę po zakończeniu swojego pierwszego małżeństwa, ale oto, co Phil miał do powiedzenia:
„Kiedy to pisałem, byłem w trakcie rozwodu. I jedyne, co mogę o nim powiedzieć, to to, że jest wyraźnie zły. To jest zła strona lub gorzka strona separacji. Jeszcze zabawniejsze jest to, że słyszę historie, które zaczęły się wiele lat temu, szczególnie w Ameryce, o tym, jak ktoś podchodził do mnie i pytał: „Czy naprawdę widziałeś, jak ktoś tonął?” Powiedziałem: „Nie, to źle "
8. Avril nie żyje
Prawdopodobnie słyszałeś o micie „Paul of the Dead” – że prawdziwy Paul McCartney zmarł kilkadziesiąt lat temu i został zastąpiony przez sobowtóra, a z jakiegoś powodu Beatlesi postanowili zostawić wskazówki dotyczące swojego małego zamachu stanu na okładce albumu. Dla Abbey Road . Ta miejska legenda jest aż nazbyt dobrze znana, dlatego postanowiliśmy skupić się na innej historii o sobowtórze celebryty: kanadyjskiej piosenkarce pop-rockowej Avril Lavigne.
Według tej konkretnej teorii spiskowej prawdziwa Avril zmarła w 2003 roku, wkrótce po tym, jak odniosła sukces swoim debiutanckim albumem Chodźmy . Ale jeszcze przed śmiercią Lavigne nie była fanką swojej nowo odkrytej sławy, więc czasami używała podwójnego imienia Melisa Vandella na różne wydarzenia. Potem, po śmierci piosenkarki, jej wytwórnia płytowa nie chciała odpuścić sobie zbyt wiele, więc „przekształcili” Melissę w pełnoetatową Avril Lavigne. I oczywiście nowa Avril zaczęła zostawiać w swoich piosenkach wskazówki dotyczące swojej prawdziwej tożsamości, a nawet pewnego dnia w reklamie napisała na dłoni słowo „Melissa”. rama .
W obliczu tych „niepodważalnych dowodów” piosenkarka nie miała innego wyjścia, jak tylko wyznać prawdę i przyznać, że nie jest prawdziwą Avril Lavigne… Żartuję. Nie, w większości zignorowała tę historię, chociaż w ostatnich latach częściej do niej przyznała, odrzucając ją jako „ głupia plotka internetowa ", napisany przez znudzonych ludzi, którzy potrzebowali czegoś nowego do rozmowy.
7. Jim żyje
Jest to dokładne przeciwieństwo poprzedniego wpisu – plotka głosząca, że zmarły muzyk w rzeczywistości wciąż żyje po sfingowaniu własnej śmierci. Bez wątpienia Elvis jest królem tej szczególnej miejskiej legendy, z dziesiątkami, a może nawet setkami spotkań na przestrzeni lat. Po raz kolejny nie będziemy skupiać się na najbardziej oczywistym wyborze, ale zamiast tego przyjrzymy się pomysłowi, że Jim Morrison, wokalista The Doors, sfingował swoją śmierć i rozpoczął nowe życie.
Niejasne okoliczności śmierci Morrisona dały początek plotkom i spiskom. Muzyk zmarł niespodziewanie w swoim mieszkaniu w Paryżu w 1971 roku, po dołączeniu do fatalnego Klubu 27, ale o tym później. Prawdopodobną przyczyną śmierci było przedawkowanie narkotyków, ale jego partnerka Pamela Courson , w obawie, że może zostać aresztowana i postawiona w stan oskarżenia, złożyła francuskiej policji fałszywe zeznania, mówiąc, że Morrison zmarł na zawał serca. Ponieważ nie stwierdzono żadnych oznak przestępstwa, władze odrzuciły decyzję o konieczności przeprowadzenia sekcji zwłok i Jim Morrison został pospiesznie pochowany na cmentarzu Père Lachaise, a jego fani zostali poinformowani o śmierci piosenkarza po pogrzebie.
Przez lata teorie spiskowe utrzymywały, że Morrison był ofiarą różnych morderstw lub że faktycznie przedawkował w modnym paryskim klubie nocnym, a jego ciało zabrano do domu, aby uniknąć niechcianego rozgłosu. A potem oczywiście pojawiła się myśl, że Jim wszystko sfingował i zaczął od nowa, zostawiając swoje stare życie za sobą. Co dziwne, niektórzy z jego bliskich przyjaciół również w to wierzyli, m.in Raya Manzarka , klawiszowiec The Doors, który wraz z Morrisonem założył grupę.
6. Małpy > Beatlesi i Stonesi
Jeśli kiedykolwiek odważysz się zszarganić dobre imię Monkees, prawdopodobnie znajdziesz co najmniej jednego fana, który z irytacją poinformuje Cię, że Monkees faktycznie sprzedali w 1967 roku więcej płyt niż Beatlesi i Rolling Stones razem wzięci. Więc... co możesz na to powiedzieć? Cóż, można im powiedzieć, że choć ich pasja jest godna pochwały, to jednak są trochę źle poinformowani. Chociaż ten „fakt” był często powtarzany przez dziesięciolecia, został w całości wymyślony przez członka Monkees, Mike’a Nesmitha, który później nazwał go „kompletnym fikcja , całkowicie fałszywe kłamstwo klasy A.”
Dopiero w 2015 roku Nesmith wyjaśnił sprawę w podcaście, a potem ponownie w swojej autobiografii. Wszystko zaczęło się w 1977 roku podczas wywiadu w Australii. Znudzony występami w mediach i nieco zmęczony prasą, Nesmith bez ogródek ostrzegł swojego rozmówcę, że będzie go okłamywał i że będzie musiał przeprowadzić pewne badania, aby oddzielić fakty od fikcji. Ale oto słowa samego Nesmitha:
„Wtedy przyszedł moment, kiedy zapytał mnie o rekordową sprzedaż Monkees i dostrzegłem szansę. Niezbyt powszechnie wiadomo, powiedziałem bez ogródek, że w 1967 roku sprzedaliśmy ponad trzydzieści pięć milionów płyt. Bardziej niż Beatlesi i Rolling Stones razem wzięci... wybrali kłamstwo zbyt oburzające, by je opowiadać, ale okazało się słuszne.
Następnego dnia było o tym w gazecie wydrukowane jako fakt "
5. Papugi Jimiego
Być może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale w Wielkiej Brytanii istnieje problem z dzikimi papugami, zwłaszcza papugami katta. Jest to gatunek obcy i niemigrujący. Oznacza to, że nie przylecieli sami z Afryki czy Indii. Ktoś sprowadził je do Wielkiej Brytanii i wypuścił na wolność, gdzie kwitły i rozmnażały się. A jeśli wierzyć tej historii, to wina leży wyłącznie po stronie jednej osoby… Jimi Hendrix .
Dlaczego to była jego wina? Dlatego najwyraźniej w 1968 roku podczas podróży do Londynu wypuścił parę Ulica Carnaby’ego . Być może tak się stało lub nie, nikt nie jest tego pewien, ale nawet gdyby tak się stało, Hendricks i tak nie byłby odpowiedzialny za ich wprowadzenie jako gatunku obcego. Sporadyczne obserwacje papug w Wielkiej Brytanii sięgają XIX wieku, a pierwsze wypuszczenie tych ptaków na dużą skalę mogło mieć miejsce na początku lat trzydziestych XX wieku, podczas wybuchu „gorączki papug”. Który skłoniło wielu właścicieli papug do wypuszczenia swoich pierzastych przyjaciół na wolność. dziki.
Eksperci uważają, że było wiele takich sytuacji, w których papugi wypuszczano w dużych ilościach, co ostatecznie doprowadziło do tego, że w Wielkiej Brytanii stały się one dzikim gatunkiem, a być może najbardziej znaczącą była Wielka Burza w 1987 r., kiedy cały kraj został zniszczony domy ptaków .
4. Wysoko w Pałacu Buckingham
Beatlesi byli kwintesencją ruchu kontrkulturowego lat 60. XX wieku i według legendy w 1965 r., będąc na haju, zorganizowali jeden z najsłynniejszych aktów buntu. w Pałacu Buckingham .
Podobnie jak powyższe oświadczenie Mike'a Nesmitha, była to plotka rozgłoszona przez jednego z członków zespołu. W 1965 roku Beatlesi udali się do Pałacu Buckingham, gdzie królowa Elżbieta II przyznała im wszystkim odznaczenia MBE, czyli członkostwo Najdoskonalszego Orderu Imperium Brytyjskiego. Jednak według Johna Lennona Fab Four przygotowywała się na spotkanie z królową, wkradając się do łazienki ipalenie jointa aby uspokoić nerwy.
Czy Beatlesi byli podekscytowani, kiedy poznali królową? Pozostali członkowie zespołu odrzucili roszczenie Lennona, a zarówno McCartney, jak i Harrison wskazali, że po prostu palili zwykłe papierosy. I ostatecznie sam Lennon wycofał się ze swoich wypowiedzi, więc wydaje się, że ten kontrowersyjny moment w ich karierze był tylko wymyśloną historią.
3. Krzyk kolejki górskiej
Wszystko zaczęło się od krzyku. Jest niezliczona ilość piosenek, w których słychać krzyki, ale z jakiegoś powodu hit Ohio Players z 1975 roku Kochany rollercoaster okazało się, że jest inaczej. Rozeszły się pogłoski, że zespół funkowy nieświadomie nagrał ostatni krzyk zamordowanej kobiety.
Jak to w ogóle mogło się zdarzyć? Cóż, najwyraźniej kobieta została zamordowana tuż przed studiem, a może w innym pokoju, a nawet w sąsiednim mieszkaniu, właśnie w momencie, gdy grupa nagrywała Kochany rollercoaster . Krzyk pojawia się mniej więcej w połowie utworu, jest ledwo słyszalny i dość łatwo go przeoczyć, co jeszcze bardziej przekonuje ludzi, że został nagrany przypadkowo.
W innych odmianach miejskiej legendy kobieta nie została zabita, ale po prostu ciężko poparzone gorącym miodem. W tym przypadku krzyk pochodził od modelki Esther Cordet, która pozowała nago na okładkę albumu, ociekając się miodem. Nie jest jednak jasne, w jaki sposób utwór znalazł się na taśmie.
Prawda była o wiele bardziej oczywista i przyziemna. Krzyk nie był niezamierzony i nawet nie należał do kobiety. Został on wykonany przez klawiszowca Ohio Players Billy'ego Becka , który po prostu chciał dodać coś wyjątkowego do utworu. I trzeba mu przyznać, że nie zrobił tego, co zamierzał.
2. Niech krwawi
Nawet w świecie pełnym nadmiaru gitarzysta Rolling Stones Keith Richards jest klasą samą w sobie, ponieważ jego dziesięciolecia nadużywania narkotyków są dobrze udokumentowane. Ale dlaczego Keith Richards wciąż żyje i ma się dobrze, podczas gdy wielu jego współczesnych już dawno nie żyje i prowadzi dokładnie taki sam tryb życia? Czy jest po prostu nieśmiertelny, czy może ma jeszcze jednego asa w rękawie? Cóż, jeśli wierzyć plotkom, sekret długiego życia Keitha Richardsa polega na... zastępując całą krew świeża krew w jego organizmie.
Tak, twierdzi się, że muzyk udał się do jednej z tych super drogich, super tajnych klinik medycznych gdzieś w szwajcarskich Alpach i przeszedł pełną transfuzję krwi, aby rzucić uzależnienie od heroiny. To dziwna sytuacja, bo kilka osób bliskich Richardsowi potwierdziło, że plotki są prawdziwe, a sam Richards w końcu przyznał, że wszystko to wymyślił z nudów. Oto co powiedział:
„Ktoś zapytał mnie, jak sprzątam, więc odpowiedziałem, że pojechałem do Szwajcarii i całkowicie zmieniłem swoją krew… Po prostu się wygłupiałem. Rozpiąłem marynarkę i zapytałem: „Jak podoba ci się moja zmiana krwi?
To wszystko był żart. Jestem cholernie zmęczony odpowiadaniem na to pytanie. Dlatego Opowiedziałem im tę historię "
1. Klub 27
Co mają wspólnego Jimi Hendrix, Jim Morrison, Janis Joplin, Kurt Cobain i Amy Winehouse? Wszyscy są częścią potępionych Klub 27 , tajemniczy „przeskok statystyczny”, który pochłonął życie sławnych muzyków w wieku 27 lat w znacznie większej liczbie niż w jakimkolwiek innym wieku.
Jimi, Janice i Jim zmarli w odstępie dwóch lat. Wszyscy odnieśli sukces i wpływowi, wszyscy mieli po 27 lat, więc ludzie rzeczywiście zauważyli między nimi niesamowite podobieństwa, ale tak naprawdę dopiero w latach 90., kiedy zmarł Kurt Cobain, pojawił się pomysł Klubu 27. stało się jasno określone. koncepcję, a ludzie przypomnieli sobie ją ponownie w 2011 roku, kiedy zmarła Amy Winehouse. To tylko największe nazwiska wymieniane za każdym razem, gdy wspomina się o Klubie 27, ale są też inne, takie jak założyciel Rolling Stones Brian Jones, pionier bluesa Robert Johnson, piosenkarz Canned Heat Alan „Blind Owl” Wilson, członek Grateful Dead Ron „Pigpen” McKernan . , i wiele innych.
Czy to prawda, że muzycy częściej umierają w wieku 27 lat? Według nauki nie. W jednym badaniu przyjrzano się śmierci ponad 11 000 muzyków w wieku powyżej 60 lat i tylko 1,3 procent z nich zmarło w tym wieku. W rzeczywistości więcej osób zmarło w wieku 28 lat i, co nie jest zaskoczeniem, odsetek ten rósł wraz z wiekiem, przy czym wydaje się, że najwyższe ryzyko występuje w przedziale wiekowym 55–65 lat. Najbardziej śmiertelnie Ze wszystkich był to rok 56, w którym zginęło 2,3 proc. Był on jednak tylko nieznacznie wyższy niż w latach poprzednich, ale nie na tyle, aby uznać go za skok o jakimkolwiek znaczeniu.
Dodaj komentarz