10 dziwnych gmin z całego świata

Obecnie większość z nas nie myśli o intencjach stojących za miejscami, w których żyjemy. Nikt nie kwestionuje, dlaczego Nowy Jork to Nowy Jork i jak ludzie tam żyją. Jednak cały czas pojawiają się nowe społeczności, społeczności intencjonalne, w których ludzie o podobnych poglądach decydują się zjednoczyć, mając podobne cele i przekonania, aby spróbować żyć w sposób, który może różnić się nieco od tego, co mają wszyscy inni. przyzwyczajony. Może to być tak proste, jak grupa wegan chcących żyć w pokoju z naturą. Oczywiście niektóre z tych gmin stają się trochę dziwniejsze.

10. Królestwo Małych Ludzi

Nie każda gmina kwalifikuje się zarówno jako atrakcja turystyczna, jak i wyzysk w celu wyłudzenia pieniędzy, w zależności od tego, kogo spytasz, ale tak właśnie robi Chińskie Królestwo Małych Ludów. Albo jest to miejsce, w którym mali ludzie mogą żyć razem w pokoju i zarabiać na życie, albo jest to nowoczesny pokaz, w którym mali ludzie są wykorzystywani dla zysku. Może to jedno i drugie.

Królestwo było założona w 2009 roku , a zamierzonym celem było zapewnienie bezpieczeństwa i celu małym ludziom w Chinach. Chińska kultura może być bardziej surowa dla małych ludzi, niż jesteśmy przyzwyczajeni w świecie zachodnim, i bądźmy szczerzy, tutaj ludzie też są dość surowi wobec małych ludzi.

Gmina jest atrakcją turystyczną, której mieszkańcy mieszkają w domach przypominających muchomory. Organizują występy, takie jak parady, tańce i pokazy gimnastyczne. Turyści płacą i są witani, a obiekt wydaje się działać jak park tematyczny.

A artyści, wszyscy mali ludzie, naprawdę tu mieszkają. Nie w muchomorach, ale w prawdziwych domach z dala od turystów. Mogą tam mieszkać tylko osoby poniżej określonego wzrostu. Jeśli nie są performerami, mogą podjąć się prawdziwych miejskich prac, takich jak ochrona, sprzątanie czy gotowanie. Mają wybrany rząd. Są to rodzaje pracy, których mali ludzie nie mogą znaleźć w większości miejsc w Chinach. I, co być może jeszcze bardziej korzystne, nie dokucza się im, nie dokucza i nie nęka, co jest poważnym problemem w innych miejscach.

Mieszkańcy mówią reporterom, że są szczęśliwi, choć kwestionuje się wyzysk i ciekawą zabudowę całego miejsca. Co możesz powiedzieć o mieście, w którym nawet bezpańskie psy pochodzą od małych ras, takich jak papillony i chihuahua? Ktoś tu wyraźnie narzuca pomysł. Ale jeśli ludzie są naprawdę szczęśliwi, może to jest w porządku.

9. Społeczność Oneida

Jeśli kiedykolwiek słyszałeś o sztućcach Oneida, możesz być zaskoczony, gdy dowiesz się o poliamorycznej gminie, która założyła firmę dostarczającą masom wysokiej jakości sztućce po przystępnych cenach. Posrebrzane sztućce Oneida w aksamitnych opakowaniach są obecne na rynku już od kilkudziesięciu lat. Ale zanim to wszystko zaczęło się utopijne społeczeństwo , gdzie było mniej srebra i więcej wolnej miłości.

Komuna powstała w 1848 roku i była zadziwiająco dalekowzroczna. Kobiet tutaj nie uważano za obywateli drugiej kategorii, a tradycyjne role płciowe ignorowano na rzecz znacznie bardziej równego podejścia do pracy i życia. Członkowie gminy nie posiadali żadnego majątku osobistego. Wszyscy pracowali dla wspólnego dobra. Kobiety współpracowały z mężczyznami. Nikt nie był lepszy i bardziej wartościowy. Ostatecznie wierzyli, że mocy Boga można najlepiej doświadczyć poprzez wielokrotne doświadczenia seksualne z wieloma osobami.

Jak więc społeczność, która wierzy, że uprawia dużo seksu, napełnia ją Duchem Świętym, zamienia się w firmę produkującą sztućce? Powoli. Aby zarobić, gmina robiła wiele rzeczy - konserwowała żywność, produkowała pułapki na zwierzęta i łańcuchy. Gdzieś w latach siedemdziesiątych XIX wieku jeden z członków zdecydował, że może zacząć robić łyżki. W latach 90. XIX wieku to było wszystko, co robili.

Gmina wymarła, ale firma żyła dalej. Tak naprawdę nazwa ta istnieje do dziś, choć w 2006 roku została sprzedana większej korporacji, więc w sztućce, które obecnie kupujemy, wkłada się znacznie mniej serca.

8. Ogród Edenu

Granica pomiędzy komuną a sektą jest cienka i czasami jedno może szybko zmienić się w drugie. Nieformalnie główna różnica między nimi wydaje się zależeć od niepewnego zrozumienia sposobu traktowania uczestników. Jeśli wszyscy jesteście tylko hipisami uprawiającymi dynie i śpiewającymi piosenki? Może to być gmina. Jeśli twój przywódca zmusza cię do poślubienia go lub czeka, aż UFO cię zabierze, może to być kult.

Mieszkańcy Rajski ogród w północnym Teksasie zostali uznani za sektę i zaatakowani przez oddział SWAT, który zniszczył ich gminę. Przyczyna? Polowali na narkotyki i broń. Oznacza to również, że Twoja gmina jest prawdopodobnie kultowa.

Po obławie gmina pozwała miasto, bo nic nie znalazła. Okazuje się, że policja uzyskała nakaz aresztowania z prawdopodobnej przyczyny na podstawie czterech pobieżnych kryteriów. Po pierwsze, założyciel został aresztowany pod zarzutem marihuany dwa miesiące wcześniej, chociaż nie było o tym żadnych wzmianek. Następnie założyciel rozmawiał z tajnymi funkcjonariuszami o ogrodnictwie, które najwyraźniej było złe. Na ich stronie internetowej użyto słowa „super surowe” do opisania kuchni, którą przygotowują z uprawianych przez siebie warzyw, co dla policji oznaczało marihuanę. W końcu anonimowe źródło powiedziało policji, że na farmie była broń.

Policjanci pojawili się i znaleźli sadzonki pomidorów oraz słodkie ziemniaki, ale nie znaleźli broni ani narkotyków. Społeczność pozwała policję za naruszenie 4. Poprawki i sprawa została rozstrzygnięta zawieszony na kilka lat Z różnych powodów. Ale ostatecznie wygląda na to, że gmina zgodnie z prawem była tylko bandą niewinnych, przyjaznych hipisów, którzy nawet nie uprawiali trawki.

7. Ranczo Czarnego Niedźwiedzia

Większość gmin rodzi się albo z chęci wyrażania pewnych przekonań religijnych, albo z bardziej świeckiej, hippisowskiej atmosfery. Ranczo Czarnego Niedźwiedzia był drugim typem. Utworzony pod koniec lat 60. XX w. miał być „wolną krainą dla wolnych ludzi”.

Miasto zostało założone w mieście widmo, dawno opuszczonym dawnym miasteczku górniczym, które mieszkańcy kupili za pieniądze z transakcji LSD. Z biegiem lat przerodziło się to w coś więcej. Pamiętaj, że nie mieszka tam wiele osób, najwyżej kilkadziesiąt na raz, ale sytuacja ma się dobrze od dziesięcioleci, więc oczywiście niektórzy ludzie dają sobie radę, pomimo dziwnej historii.

Członkowie gminy zajęli się leśnictwem jako środkiem utrzymania, gaszenia pożarów i sadzenia nowych drzew. Używali rytualnie pejotlu i ustalali zasady zapobiegające przypadkowemu zawieraniu małżeństw. Nikomu nie wolno było spać z tą samą osobą dłużej niż dwie noce z rzędu. Mieli nawet dziennik, żeby mieszkańcy mogli zaznaczyć, z kim spali. Doprowadziło to do wybuchu VD. W pewnym momencie musieli zabronić ludziom siedzieć na stołach kuchennych, ponieważ ogniska zapalenia wątroby .

Gmina istnieje do dziś, choć wydaje się, że doprowadziła do perfekcji sposób zarządzania sprawami.

6. Ludzie Jezusa, USA

Bez wątpienia samo usłyszenie nazwy „Jesus People USA” tworzy w umyśle obraz tego, jacy mogą być ci ludzie. Nie jest jasne, czy wspólnota powstała na początku lat 70. XX wieku. Twierdzą, że o 200 członków . I wszyscy mieszkają w tym samym budynku w Chicago.

Przez dziesięciolecia społeczność mieszkała w tym samym 10-piętrowym budynku w północnej części Chicago, unikając obrazu wspólnot rolniczych lub kompleksów rolniczych na odludziu. Grupa żyje razem i pracuje razem. Nikt nie zarabia na siebie. Zarabiają pieniądze dzięki wysiłkom społeczności mającym na celu pokrycie ogólnych kosztów.

Grupa aktywnie angażuje się w muzykę, a nawet posiada własną wytwórnię płytową. Były mąż Yoko Ono, Anthony Cox, był członkiem i przez lata byli zaangażowani w festiwale muzyczne, nie wspominając o tym, że odegrali kluczową rolę w tworzeniu chrześcijańskiego rocka. Mimo to nie wszystko zawsze jest różowe, bo w przeszłości grupa została oskarżona o bycie trochę podejrzane i autorytarny.

Oczywiście sama grupa zaprzecza oskarżeniom o przemoc i nic nie zostało udowodnione w sądzie, dlatego Ludzie Jezusa nadal mieszkają w swojej nowoczesnej hipisowskiej wieży.

5. Federacja Damanhur

Założona we Włoszech w 1975 roku Federacja Damanhur jest wspólnotą ludzi połączonych nie tyle przekonaniami religijnymi, co duchowymi przekonaniami i ideałami. Oni na przykład w to wierzą na innych planetach są humanoidy, i możemy się z nimi komunikować poprzez medytację. Stworzyli także swoje stowarzyszenie w tajemnicy, nie informując rządu włoskiego o tym, co się dzieje. Jak oni to zrobili? Cóż, według jednego z uczestników, kiedy wykonywali głośną pracę, na przykład kopali górę, to oni zawarte zapisy aby zagłuszyć hałas.

Z bardziej praktycznego punktu widzenia 800 członków mieszka lokalnie, a w innych gminach są inne gminy. Uczestnicy nie muszą mieszkać lokalnie i istnieją poziomy uczestnictwa, które można wybrać. Uczestnicy mieszkają razem z 20 osobami w domu i zastanawiają się nad człowieczeństwem, duchowością, wszechświatem i wszystkim pomiędzy.

Główną cechą gminy są świątynie, które zbudowali potajemnie w górach i które charakteryzują się imponującą grafiką i designem. Różne pokoje są tak ozdobne, jak wszystko, co można znaleźć gdziekolwiek na świecie, a każdy z nich ma inny motyw. Błękitna Świątynia poświęcona jest medytacji, a Sala Lustrzana poświęcona jest muzyce i niebu. Jest ich wiele innych i uczestnicy mogą się w nich uczyć, a nawet spać, jeśli chcą.

4. Wedyjskie miasto Maharishi

Pustynia Iowa może być ostatnim miejscem, w którym można by się spodziewać miejsca zwanego Wedyjskim Miastem Maharishiego, ale dokładnie tam to jest. Jest to pierwsze miasto włączone do stanu Iowa od 1982 roku i liczące niecałe 300 mieszkańców. Oficjalnym językiem miasta jest sanskryt, ale większość ludzi robi interesy po angielsku, ponieważ Duolingo nadal nie oferuje kursów sanskrytu.

Pomysłodawcą miasta był Maharishi Mahesh Yogi, człowiek odpowiedzialny za wprowadzenie medytacji transcendentalnej do świata zachodniego w latach 60-tych. Według niego i jego zwolenników istnieją starożytne Teksty sanskryckie ma około 2500 lat i szczegółowo opisuje wszelkiego rodzaju wiedzę o tym, jak starożytni indyjscy riszi posiadali naturalne rozumienie nauki, wszechświata i wszystkiego innego, w tym sztuki, muzyki, a nawet architektury. . Miasto ma więc być żywym ucieleśnieniem idei tych tekstów, także architektonicznych.

Rozwój miasta kosztował dziesiątki milionów dolarów i choć nie jest tak duży, jak planowano, to i tak jest imponującym wyczynem. Na terenie miasta zabronione jest wnoszenie nieekologicznych produktów spożywczych. Nie używają syntetycznych pestycydów ani nawozów i byli pierwszym całkowicie ekologicznym miastem w kraju. Sprzedają własne produkty organiczne z lokalnego gospodarstwa o powierzchni 160 akrów oraz sprzedawcom detalicznym, takim jak Whole Foods.

Mieszkańcy żyją w pokoju i harmonii ze sobą i przyrodą, zgodnie z naukami starożytnych tekstów, a odwiedzający mogą uprawiać np. latanie na jogę. Przyszłe cele obejmują całkowite odłączenie się od sieci przy użyciu wyłącznie pojazdów wiatrowych, słonecznych i elektrycznych.

3. Whittier na Alasce

Podobne do Ludu Jezusa w sensie praktycznym, jeśli nie duchowym, jest miasto Whittier na Alasce. Wspólnota ta nie wygląda na wspólnotę intencjonalną w sensie większości gmin, a bardziej na wspólnotę konieczną. Prawie wszyscy mieszkańcy Whittier, czyli około 272 osoby, mieszkają w jednym budynku. W zasadzie Begich Tower to duży, różowo-biały apartamentowiec całe miasto W jednym miejscu.

W 14-piętrowym budynku mieści się pralnia, sklep, poczta, przychodnia, kościół, a nawet komisariat policji. Znajduje się tam szkoła, połączona z budynkiem podziemnym tunelem. Cała reszta mieści się w budynku, który sam w sobie jest dawnymi koszarami wojskowymi i do którego niezwykle trudno się dostać. Najłatwiej można się tam dostać łodziami. Miasto położone jest nad kanałem Passage, około 60 mil od Anchorage. Można tam też dojechać drogą, ale jest tam dosłownie tylko jedna droga, łącznie z tunelem przez góry, jeśli pogoda na to pozwala, a czasem i ulica jednokierunkowa. Zamyka się również w nocy.

Średnie opady w mieście wynoszą od 20 do 22 stóp śniegu rocznie, Dlatego większość mieszkańców wie, że zimą nie należy jeździć samochodem. Ponieważ na miejscu znajdują się wszystkie miejskie udogodnienia, mieszkańcy zazwyczaj nie muszą z żadnego powodu opuszczać budynku, a podobno niektórzy nie wychodzili na zewnątrz od lat.

2. Wolne miasto Christiania

Położona w samym sercu duńskiej Kopenhagi, Freetown Christiania, lub po prostu Christiania, to gmina, która w zasadzie ukradła opuszczoną bazę wojskową i nazwała ją domem. Słyszeliście, że usuwanie lokatorów, gdy pojawią się na posesjach w Ameryce, może być trudne. Cóż, wygląda na to, że w Danii jest jeszcze gorzej. Ci skłotersi pojawili się w 1971 roku i nie zniknęli.

Gmina przez wiele lat funkcjonowała jak samodzielna wieś w środku miasta. Z technicznego punktu widzenia nawet nie przestrzegali duńskiego prawa, a urzędnicy rządowi w Kopenhadze pozwalali, aby to trwało tak długo, że wydawało się, że wymyka się spod kontroli. Gmina przez lata swobodnie sprzedawała marihuanę, a policja udawała, że tego nie widzi, ale w 2004 roku w końcu się z tym uporała. Do 2010 roku gmina zgodziła się przestrzegać duńskiego prawa, jeśli chce pozostać na dotychczasowym poziomie. Niemniej jednak, zioło jest nadal dostępne tu i tam a policja od czasu do czasu przeprowadza obławy. Inni mieszkańcy chcą, aby został usunięty ze względu na przemoc, jaką niesie ze sobą handel narkotykami. W końcu to duńscy hipisi.

Pierwotną gminę założyli artyści i włóczędzy, którzy postanowili przejąć ogromną, ale nieużywaną bazę wojskową sięgającą 1617 roku. Ostatni raz był używany podczas II wojny światowej i od lat pięćdziesiątych XX wieku stoi pusty.

Miejscowi mieszkańcy w końcu szturmowali bramy i włamali się, otwierając sklep w 1971 roku. Stworzyli własną walutę i przez lata żyli stosunkowo swobodnie, tworząc sztukę i odurzając się. Istnieje tętniący życiem handel turystyczny z wieloma sklepami z pamiątkami i restauracjami. Zabrania się przemocy, twardych narkotyków i kradzieży. Kiedyś była to fotografia, ale w ostatnich latach stało się to łatwiejsze, chociaż nadal grzecznie jest pytać.

1. Paulville

Bez wątpienia najbardziej zaskakującą koncepcją społeczności, która pojawiła się w ostatnich latach, była ta, która nie opierała się na hipisowskim stylu życia, religii ani żadnych wierzeniach duchowych. Był wzorowany na Ronie Paulu. Zamknięte osiedle o powierzchni 50 akrów w Teksasie, na którym zwolennicy trzykrotnego kandydata na prezydenta mogli żyć razem w pełnej harmonii. Miało nazywać się Paulville.

samego Rona Paula nie był fanem Pomysły Paulville'a. Uważał, że ludzie o podobnych poglądach powinni rzeczywiście rozproszyć się, aby ich usłyszano daleko i szeroko, zamiast gromadzić się razem i izolować. Jednakże plan zakładał nieuregulowany ideał libertariański, w którym rzeczy takie jak zasady planowania a inne zasady ograniczające wolności osobiste zostałyby pozostawione w pozostałej części świata.

Wysoko w górach Paulville wykorzystywało światło słoneczne do wytwarzania energii słonecznej i starało się trzymać z dala od sieci, o ile to możliwe. Gdyby ludzie chcieli korzystać z gminnej wody lub prądu, mogliby, ale nie było to konieczne. Wolność była na porządku dziennym. Zakupiono pięćdziesiąt akrów ziemi i postawiono nawet tablicę miejską. Potem wszystko jakoś się rozpadło.

W 2008 roku, wkrótce po ogłoszeniu planu, obiekt został zamknięty. Gmina tak naprawdę nigdy nie powstała, ale przez krótki czas była bliska bycia jedynym miastem w Ameryce zainspirowanym przez żyjącego polityka, który się nią nie interesował.