10 występów, które poszły za daleko

Niezależnie od tego, czy chodzi o prasę, czy o rozwój osobisty, sztuki performatywne mogą wymknąć się spod kontroli. Od wyraźnych aktów seksualnych po przemoc zagrażającą życiu – najbardziej ekstremalne przykłady zwykle wymykają się światu sztuki i przerażają ogół społeczeństwa. Oto 10 najbardziej znanych.

10. 100. Akcja Hermana Keacha (1998)

Część wiedeński akcjonista ruchy, prace Hermana Nitscha są często krwawe i celowo szokujące. Pod szyldem Orgiastic Mystery Theatre inscenizował sceny składania ofiar ze zwierząt i tortur ludzi, a także innych ziemskich przyjemności. Jednak jego opus magnum to sześciodniowa sztuka z 1998 roku. Cała jego wczesna praca była tylko przygotowaniem.

100. Aktion” (uwaga: powyższy film nie jest związany z tym utworem, ale powinien dać dobre pojęcie o jego twórczości) miał miejsce w jego swój własny, prywatny zamek z rozległymi terenami, rozległymi winnicami i podziemnymi tunelami. Choć aktorów było 100, „faktyczne wydarzenia” spektaklu „odgrywała” publiczność (500–1000 gości). Oprócz aktorów w spektaklu wzięło udział 180 muzyków, w tym orkiestra, orkiestry dęte i kapele karczmowe, które wykonały specjalnie skomponowaną, liczącą 1595 stron partyturę. Na potrzeby przedstawienia zbudowano także dzwonnicę z pięcioma dzwonami kościelnymi.

Dostawy obejmowały 13 000 litrów wina („na wywołanie odurzającej, niepohamowanej radości wymaganej przez partyturę”), 10 000 róż, 1000 litrów krwi, a także martwe świnie i owce, 60 noszy, ponad 10 000 metrów płótna (na „malowanie stock” drugiego dnia) i 5000 pochodni na nocne parady. Również piątego dnia sprowadzono dwa czołgi bojowe.

Ale wartość szokująca dzieła nie tylko była nadmierna. Przedstawienie obejmowało także ubój trzech żywych byków – po jednym w pierwszym, trzecim i piątym dniu. Założeniem było pokazanie tego, co ukryte. Gdyby zostały zabrane z rzeźni, i tak zostałyby zabite. Jak to ujął Nitsch: „Społeczeństwo zabiło zwierzęta… nie ja”. Właściwie taki był cel sześciodniowej zabawy – odsłonięcie faktów istnienia – „od wzniosłych uczuć szczęścia i ekstazy… po najgłębsze otchłanie, wstręt, zwierzęcą, niszczycielską wściekłość najciemniejszych wewnętrznych impulsów”. . (Sześć dni nawiązuje do stworzenia chrześcijańskiego.)

Jednak to nie była cała symbolika. Zapytany, dlaczego uczestnicy byli czasami związani i z zasłoniętymi oczami, Nitsch po prostu odpowiedział on to lubi .

9. Solo Christos Sebastiana Horsleya (2000)

Sebastiana Horsleya był artystą, który miał problem: mógł malować tylko to, czego doświadczył. Tak przynajmniej tłumaczył swoją decyzję pójścia pod krzyż na Filipinach; chciał narysować Ukrzyżowanie.

Aby zdobyć doświadczenie, udał się do wioski San Pedro Cutud, gdzie co roku w Wielki Tydzień krzyżowani są młodzi ludzie z gwoździami na rękach i nogach. Nie są karani ani zabijani; jest to ich sposób na poczucie bliskości Boga.

Horsley nie był pierwszym obcokrajowcem, który szukał dla siebie krucyfiksu. Miejscowi zakazali już obcokrajowcom udziału w wydarzeniu po tym, jak Japończyk sprzedał nagrania własnego ukrzyżowania jako sadomasochistyczną pornografię. Jednak po wielu namowach i łapówce Horsleyowi pozwolono na stosunkowo kameralną sesję, co udokumentował znajomy fotograf.

To nie skończyło się dobrze. Nieprzytomny z bólu, upadł do przodu, zrywając paski na nadgarstkach i ramionach, które miały utrzymać jego ciężar i zminimalizować uszkodzenia spowodowane paznokciami. Odpadła także platforma podtrzymująca jego nogi. Horsley upadł na ziemię , a wieśniacy uciekli z krzykiem. Było to, jak później powiedział, dzieło Boga, w którego nie wierzył.

Reakcją na własnym stadionie była jeszcze zniewaga do kontuzji. Brytyjska prasa była nie tylko charakterystycznie brutalna, z nagłówkami w rodzaju „Artysta się krzyżuje”, ale świat sztuki był lekceważący.

8. „Kolacja – zjadanie ludzi” Zhu Yu (2000)

Chiński artysta Zhu Yu, podobnie jak Feng Boyi i Ai Weiwei, w zamierzeniu szoku miał mieć formę wypowiedzi politycznej. „Kolacja - Jedzenie ludzi” to seria fotografii przedstawiających Zhu żerującego, gotującego i jedzącego sześciomiesięczny ludzki płód obojętnym spojrzeniem.

Zdjęcia są okropne, jakkolwiek na nie spojrzysz, ale choć owoc jest prawdziwy, to bynajmniej nie jest świeży. Widać, że jest nasączony formaldehydem. Nawet po ugotowaniu tylko udawał, że gryzie.

Jednak po udostępnieniu w internecie zdjęcia straciły cały swój kontekst. Ludzie widzieli w nich dowody: skłonność do zjadania dzieci, co wywołało pandemię koronowirusa ; pod ziemią Tajwańska kuchnia embrionalna ; zalegalizowano jedzenie abortowanych płodów w Chinach; i tak dalej. Najwyraźniej zadowolony z wyników swojego „eksperymentu”, Zhu sfilmował siebie dwa lata później, jak negocjuje z prostytutką, aby pozwoliła mu na zapłodnienie jej, a następnie aborcję w celu nakarmienia płodu psu, co najwyraźniej zrobił. później w filmie.

7. „Łóżko” Vito Acconciego (1972)

W każdą środę i sobotę przez całe trzy tygodnie odwiedzającym Galerię Sonnabend w Soho można było wybaczyć, że myśleli, że nic się nie dzieje. Pokój A był całkowicie pusty. Kiedy jednak schodzili po rampie do pokoju, rozpoczęło się „Seedling Bed” Vito Acconciego.

„Naciskasz… na moje usta” – dobiegł go głos z głośników. „Zakopię oczy w twoich włosach”.

Ukryta pod ich stopami, wewnątrz rampy, artystka wielokrotnie się masturbowała. Wykorzystywał dźwięk ich ruchów do podsycania swoich fantazji seksualnych, które opowiadał do mikrofonu. Coraz bardziej bez tchu (i w przenośni) osiągnął punkt kulminacyjny słowami takimi jak „Zrobiłem to dla ciebie, zrobiłem to dla ciebie, zrobiłem to dla ciebie…” Potem zaczynał od nowa, z następną osobą.

Nazwało to Metropolitan Museum of Art "oryginalna praca". Według nich celem było „stworzenie bliskiej więzi między artystą a publicznością, nawet jeśli pozostali oni dla siebie niewidoczni”. Poza tym… to były lata 70.

6. „Rezonuj/Zacieraj” Rona Oni (2011)

Obchody 50. urodzin Rona Athy'ego miały być krwawe. To artysta queer, znany z samookaleczeń i rozlewu krwi. Czerpiąc z jego zielonoświątkowego dzieciństwa i statusu nosiciela wirusa HIV, jego prace obejmowały blizny, piętnowanie, szycie, penetrację i zaczepianie. Według niego, w jego dziełach on zawsze gra„albo z mięsem, albo z płynem, albo z krwią” .

A jego 50. urodziny nie były wyjątkiem. W artykule zatytułowany „Rezonuj / Zniszcz” pokazano go, jak ćwiczy jogę w szklanym pudełku, nago, ale w długiej blond peruce przymocowanej do głowy szpilkami. Agresywnie czesał doczepiane włosy w rytm „futurystycznej ścieżki dźwiękowej”. Następnie ułożył je w stos, odsłaniając twarz, i wyjął szpilki, z których krew płynęła „jak Chrystus ukoronowany cierniem”.

Na koniec Atey rozsmarował swoje ciało lubrykantem zmieszanym z krwią, „wbił pięść w odbyt i… zaśmiał się triumfalnie”. Po koncercie przywrócił sobie poziom cukru we krwi tortem urodzinowym.

5. „Bez tytułu” Alizy Schwartz (2008)

Studentka sztuki Yale, Aliza Schwartz, zyskała natychmiastową sławę w 2008 roku, kiedy wiadomość o jej niezatytułowanej pracy magisterskiej wyciekła poza kampus do prasy. Używając nasienia od dawców (lub „fabrykatorów”, jak ich nazywała), sztucznie zapłodniła się wielokrotnie w ciągu roku między dziewiątym a piętnastym dniem cyklu menstruacyjnego. Następnie zażywała leki ziołowe w celu przerwania ciąży dwudziestego ósmego dnia każdego cyklu. Chociaż nigdy nie była pewna, czy rzeczywiście jest w ciąży, zaczęła odczuwać skurcze i obfite krwawienie.

Po pobraniu tej krwi w ramach swojej pracy zaplanowała instalację rzeźbiarską; ale kiedy „Washington Post” dowiedział się o tej historii, Uniwersytet Yale rozpoczyna prace remontowe . Uniwersytet zakazał budowy rzeźby i okłamał prasę, twierdząc, że Schwartz sfabrykował całość. Ona według nich nigdy się nie inseminowała dla tego kawałka. Schwartz zaprzeczył ich zaprzeczeniu, a historia stała się popularna w Internecie.

Patrząc wstecz, zauważyła, że w przypadku braku jakichkolwiek namacalnych elementów (rzeźby, wideo, fotografii itp.) „dzieło istnieje jedynie jako narracja”. Jeśli chodzi o znaczenie jej twórczości, miała ona „otwierać kwestie reprodukcji materialnej i dyskursywnej”. Co oczywiście miało miejsce.

4. „Bez tytułu” Lai Thi Dieu Ha (2011)

Mieszkająca w Hanoi artystka Lai Thi Dieu Ha zyskała sławę dzięki eksploracji performansów seksualność i tabu w Wietnamie . Według niej to jej dzieło „o kontroli rządu, cenzurze kulturowej”. W prasie wietnamskiej to ona wywołuje szok ( społeczeństwo gejowskie ).

W „Wzlotach” ( Bay Len ) rozebrała się do naga i pokryła się klejem i niebieskimi piórami przed wykonaniem ptasich ruchów. Utwór ten zakończył się wypuszczeniem żywego ptaka z pyska.

Ale to właśnie jej kolejna praca przyciągnęła najwięcej uwagi. W to dzieło bez tytułu Przyłożyła gorące żelazo do masy świńskich pęcherzy, a następnie przejechała nimi po ramionach, nogach i twarzy. Następnie przycisnęła żelazka do dłoni, przyczepiając pęcherze i tworząc pęcherze na skórze, po czym oderwała spalone części.

3. „Strzał” Chrisa Burdena (1971)

Chris Burden był zdecydowanie przeciwny wojnie, zwłaszcza jeśli chodzi o Wietnam. Jako performer wyraził solidarność z ofiarami szokujących aktów przemocy skierowanych przeciwko niemu. Przykłady obejmują ukrzyżowanie na Volkswagenie Garbusie, zrzucenie z dwóch kondygnacji schodów oraz zamknięcie w szkolnej szafce z butelką na górze do picia i butelką na dole do sikania. Kazał też publiczności wbijać w niego szpilki.

W pracy, z której jest najbardziej znany, Strzelaj, jego przyjaciel strzela do niego z bliskiej odległości z karabinu. Choć w galerii było tylko kilku gości – wszyscy przyjaciele artysty. Ale ten moment został uchwycony na filmie Super-8. Na nagraniu widzimy i słyszymy strzały, ofiara potyka się do przodu, a pocisk uderza w ziemię.

Pistolet był niecelny. Kula powinna była jedynie drasnąć jego ramię, ale zamiast tego przeszła na wylot, zmuszając Burdena i jego kompanię do natychmiastowego pojechania do szpitala i pozostawić personel zdezorientowany co do przyczyny . Chociaż może wtedy tak nie myślał, tak naprawdę było lepiej dla tego przedmiotu, który spowodował prawdziwą ranę. Ostatecznie celem było zakwestionowanie znieczulenia Ameryki na przemoc.

2. „Szynka Kybele – Bankiet Stulecia” Hama Cybele (2012)

Przez krótki czas 8 kwietnia 2012 r. hałas się przeciął jeden tweet :

„[Prześlij dalej] Oferuję moje męskie genitalia (pełny penis, jądra, moszna) jako pożywienie za 100 000 jenów… Będę gotować i gotować na życzenie kupującego w wybranym przez niego miejscu.”

Następnie zapewnił czytelników o jakości mięsa – 22 lata, wolne od chorób, dysfunkcji i leczenia hormonalnego. To nie był bot. Tweet pochodził od tokijskiego artysty Hama Cybele (HC) i była to poważna propozycja. Wcześniej usuwano im sutki. Ideą tego „bankietu jąder” było podniesienie świadomości na temat praw „aseksualnych” (niebinarnych). I choć niektórzy próbowali odwołać ten okropny posiłek, nie było to sprzeczne z prawem. Kanibalizm jest w Japonii legalny, m.in wszystkie stany USA z wyjątkiem Idaho .

Pięć dni po tweecie pięciu gości podzieliło się rachunkiem i słuchało recitalu fortepianowego, obserwując, jak HC smaży swojego penisa, jądra i mosznę z grzybami i pietruszką. Po podpisaniu dokumentu zwalniającego artystę z wszelkiej odpowiedzialności za niepożądane reakcje, goście uspokoili się. Werdykt? Gumowe i bez smaku . Ale nie o to chodziło.

1. „Rytm 0” Mariny Abramovic (1974)

„Rythm 0” Mariny Abramović jest numerem jeden na tej liście nie dlatego, że jako artystka posunęła się za daleko, ale przede wszystkim dlatego, że publiczność posunęła się za daleko w stosunku do jej publiczności. Prawdę mówiąc, była bardziej zszokowana niż ktokolwiek inny.

Tego samego nie można było powiedzieć o jej wcześniejszych pracach, Rytmie. Na przykład w „Rhythm 10” zastosowała starą gangsterską sztuczkę, szybko wbijając nóż między palcami w stół i nie zatrzymując się, dopóki nie skaleczyła się dwadzieścia razy. W „Rytm 5” wskoczyła na płonącą platformę w kształcie gwiazdy, tracąc przytomność z powodu braku tlenu i musiała zostać uratowana przez widzów. Potem przy drugim i czwartym uderzeniu znowu zemdlała, tym razem celowo… najpierw od narkotyków, potem od hiperwentylacji .

„Rytm 0” był zupełnie inną bestią. Kiedy widzowie weszli do sali, zastali Abramovic stojącą biernie przy długim stole, na którym ułożyła 72 przedmioty. Jedne miały służyć przyjemności (perfumy, winogrona, wino), inne zadawały ból (bicz, igła, żyletki), jeszcze inne były dwuznaczne lub neutralne (gazeta, farba, szminka). Niektóre przedmioty, takie jak taśma klejąca, pośrednio spowodowały obrażenia. Ale najbardziej szokującymi obiektami były kula i pistolet. Pisemny instrukcje były proste: „Na stole znajdują się 72 przedmioty, które możesz użyć przeciwko mnie według własnego uznania. Jestem przedmiotem. W tym okresie biorę na siebie pełną odpowiedzialność.”

Cała praca Abramović polegała na sprawdzaniu swoich ograniczeń, ale tutaj testowała swoją publiczność. Chciała zobaczyć, jak daleko zajdą. Na początku byli zabawni. Stali się jednak bardziej agresywni. „To było sześć godzin czystego horroru” – wspomina. Ktoś rozciął jej ubranie. Ktoś wbił jej ciernie w brzuch.

Inny wziął nóż i przeciął ją blisko szyi, wypijając krew przed założeniem bandaża. Ktoś nawet ją podniósł, już półnagą, i niósł przez pokój. Rzucili ją na stół i wbili nóż w drewno między jej nogami. W końcu ktoś naładował broń i wycelował w jej głowę. „Wkładali moją rękę” – wspomina – „aby zobaczyć, czy przycisnę ją, jej rękę, do swojej dłoni, jeśli będę stawiała opór”.

Podobnie jak w przypadku niektórych innych jej dzieł, zatrzymanie utworu wymagało kogoś innego. Kiedy właściciel galerii wszedł i powiedział, że wszystko jest gotowe, Abramowicz obudził się jak w transie. Naga i zakrwawiona ze łzami w oczach przeszła przez publiczność i wszyscy uciekli; „dosłownie [wybiegł] za drzwi”. Kiedy wieczorem wróciła do pokoju hotelowego i spojrzała na siebie w lustrze, zobaczyła „naprawdę duży kosmyk siwych włosów”.