9 powodów, dla których nie warto podróżować nad Bajkał

1. Zakazany Przylądek

Ta peleryna nazywa się Ryty (Kher-Khushun - wściekła, wściekła peleryna). Położone na zachodnim brzegu jeziora Bajkał, naprzeciwko najszerszego. Żaden z mieszkańców pod żadnym pozorem nie wyląduje w najszerszej części legendarnego jeziora. A dla turystów jest to już od jakiegoś czasu oficjalnie zabronione.

Rzecz w tym, że znajdują się tu ruiny starożytnego miasta, o istnieniu którego nie poinformowało żadne z istniejących źródeł. Podobnie jak niedawno odkryte rewelacyjnie południowe miasto Aryjczyków na Uralu – Arkaim, będzie pobudzać wyobraźnię. Od czasu do czasu bez wyraźnej przyczyny następuje wzrost poziomu promieniowania. Miejscowa ludność uwielbia straszyć turystów opowieściami o złych bóstwach, które potrafią robić różne brudne sztuczki tym, którzy szkodzą tutejszej przyrodzie.

Mówią, że bohaterowie, którzy ryzykowali ścięcie drzewa lub polowanie, często ginęli lub zaginęli.

Istnieje legenda, że kiedyś w czasach starożytnych istniała tu osada. Rzekomo mogła być jego częścią ocalała ściana. Nigdy nie prowadzono tu badań archeologicznych na dużą skalę, dlatego nie można jeszcze potwierdzić tej hipotezy. Miejscowym mieszkańcom obowiązywał surowy zakaz odwiedzania Przylądka Ryty. Starzy ludzie opowiadali, że mieszka tu zły duch Khan-Ukher ze swoimi synami, którzy starannie strzegą źródła rzeki Rita, gdzie znajduje się wejście do podziemnego królestwa. Dolina rzeki uważana jest za świętą. Nawet szamani unikają odwiedzania tych miejsc. Jeden z zakazów dotyczy kobiet. Mają tu surowy zakaz wstępu. Co więcej, jeśli przepłyną obok tego miejsca łódką, nie będą mogli na nie patrzeć. Ograniczenia nałożono także na mężczyzn. Muszą tu zostawić swoje wkładki (kiedyś wkładki robiono z trawy). W tych miejscach zakazano polowań. Nie zaleca się także zabierania czegokolwiek ze sobą. Dotyczy to nawet kamieni. Miejscowi mieszkańcy opowiadają historię o dwóch myśliwych, którzy porwani przez polującą na wiewiórkę i sobolę zawędrowali w te miejsca. Potem żyli dokładnie rok.

W niektórych źródłach mistycy dodają informację o wydrukowanych fotografiach, na których ściana ze sztucznego kamienia wykazywała niezwykłą krzywiznę przestrzeni, której nie można było przypisać defektom w druku kliszowym lub fotograficznym. Obiektyw aparatu uchwycił niewytłumaczalne zjawisko przestrzenne.

Z godną pozazdroszczenia konsekwencją, naprzeciw przylądka, bez powodu psuje się sprzęt, instrumenty płatają figle, a samochody wpadają do lodu.

Podczas podejścia to właśnie w tym miejscu pękła aluminiowa rurka paliwowa niskiego ciśnienia na naszej łodzi, co jest praktycznie teoretycznie mało prawdopodobne.

Miejscowi mieszkańcy krążą o Rytach wiele legend. Jedną z nich opowiedział szaman Olchon Walentin Khagdaev. Dawno, dawno temu wybuchł spór o władzę szamańską pomiędzy klanami Evenki, Jakutów i Buriacji. Każdy klan stworzył szamana i bohatera na wielką bitwę. Jednak w tej walce nikt nikogo nie pokonał. Ale bitwa obudziła ducha władcy Północnego Bajkału, Ukher-Noyona, który został tutaj pochowany, a na żyzną równinę przetoczył się straszny błoto, mieszając całą ziemię z ogromnymi kamieniami. Wcześniej istniała tradycja udania się na przylądek co trzy lata, aby przeprowadzić specjalny rytuał poświęcenia duchowi Ukher-noyona, aby ten zlitował się. Do sanktuarium mógł wejść jedynie szaman. Szamani modlili się w „czarną” (bezksiężycową) noc na odwróconym czarnym kotle. Tradycja została jednak złamana i teraz duch mści się na wszystkich osobach odwiedzających te tereny.

2. Kamień Szamana i jego moc

Niewiele osób pamięta początki pojawienia się takiej nazwy kamienia. Według legendy właśnie w tym miejscu mieszkał właściciel Angary. Ale jeszcze starsza historia mówi, że ojciec Bajkał chciał poślubić swoją córkę Angarę z przystojnym Irkutem. Ale córka uciekła nad Jenisej, a rozgniewany ojciec rzucił kamieniem w ślad za uciekającą kobietą.

Kamień uważany jest za miejsce mocy, dlatego często odprawia się na nim różne szamańskie rytuały i przysięgi. Wcześniej był używany jako wykrywacz przestępstw. Oskarżonych przestępców pozostawiano na tym kamieniu przez noc i uniewinniano, jeśli do rana nie został on zmyty przez wody jeziora Bajkał.

Tajemnica tego miejsca opiera się na wielu legendach i tradycjach, według których starożytni szamani Buriacji wykorzystywali tę skałę jako miejsce składania ofiar, a starożytni aborygeni czcili Kamień Szamana jako dom właścicielki Angary – Amy Sagan Noyon (wiele legend i mitów można znaleźć na jego temat w eposie buriackim).

Najpiękniejsza legenda o pojawieniu się tego kamienia związana jest z starożytnością, rycerstwem i tragiczną miłością.

W tamtych czasach Bajkał był uosobieniem, które symbolizowało bogactwo i wielkość tych ziem. I według legendy miał córkę uważaną za najpiękniejszą dziewczynę, przed którą wszyscy padali na twarz. Jak przystało na piękności, Angara domagała się uwagi, ale była dumna i kapryśna. A kiedy nadszedł czas, aby ją wydać za mąż, ojciec Bajkał postanowił latem, na cześć obchodów Surkharbanu, zorganizować bohaterski turniej, w którym zwycięzca otrzymał serce i rękę piękna.

Na tym turnieju ojciec pokazał swój przychylny stosunek do młodego wojownika o imieniu Irkut. Jednak im częściej ojciec o nim mówił, tym bardziej uparta stawała się Angara, która polubiła innego wojownika, przystojnego Jeniseja, który wygrał wszystkie bitwy. Jednak ojciec nie wyraził zgody na ich małżeństwo, próbując namówić córkę do poślubienia Irkuta. Po licznych próbach Bajkał oburzył się, wypędził Jenisej, zamknął Angarę w więzieniu i zgodził się na to z młodym Irkutem. Kiedy ta wieść dotarła do dziewczyny, wezwała na pomoc swoich braci, strumienie, i uciekła z ukochanym. Ojciec Bajkał był w strasznym gniewie, wywołał burzę, od której zadrżały wszystkie zwierzęta.

Aby powstrzymać ryjówkę, Irkut pobiegł za nią, a wściekły Bajkał rzucił za nią kawałek pokruszonej skały, blokując ścieżkę. Została jednak za Angarą, a Irkutowi udało się ją jedynie chwycić za brzeg welonu ślubnego. Dziewczyna wpadła w ramiona ukochanego Jeniseja i teraz będą razem na zawsze.

I rzeki i jeziora się napełniły, bo pan młody Irkut i ojciec Bajkał gorzko płakali, a kochankowie Jenisej i Angara szczęśliwie ronili łzy. I ten właśnie fragment, rzucony ręką ojca, jest kamieniem szamańskim, wyznaczającym granicę między domem ojczyma a uciekającą córką.

Nawiasem mówiąc, istnieje kilka wersji tej legendy. Według jednej z nich nie był to turniej, ale Angara po prostu dowiedziała się od ptaków wędrownych o przystojnym Jeniseju i chciała do niego uciec. A w bardziej tragicznej wersji zakończenie wydarzeń jest następujące: kawałek skały wpadł do Angary i nie trafił do nikogo: ani do Jeniseju, ani do Irkutu, ani do znajdującego się teraz między nimi Bajkału.

3. Przylądek Khoboy lub Smoczy Kieł

Spektakularna kolumnowa skała, przypominająca wyglądem ostry kły, od strony morza, wyraźnie przypomina profil głowy kobiety z popiersiem, jak na starożytnych greckich galerach.

Według legendy dla lokalnych mieszkańców skała Khoboy jest uważana za kieł, który kiedyś zgubił smok. Naukowcy jednak wdali się z nimi w dyskusję i twierdzą, że to tylko kawałek meteorytu. Ale w każdym razie to miejsce jest uważane za przerażające dla turystów, ponieważ można tu spotkać duchy zmarłych ludzi, którzy niedawno zmarli. Szamani mogą również pomóc ci zobaczyć twoje przeszłe wcielenia. Jednak to, czy zwykły śmiertelnik jest w stanie to wytrzymać, wciąż pozostaje kwestią otwartą.

Istnieje buriacka legenda, według której jest to skamieniała Buriatka, która z zazdrości o męża poprosiła Tengrisa o ten sam pałac, jaki podarowano jej mężowi. Tengrii ze słowami: „Dopóki na ziemi będzie zło i zazdrość, będziesz kamieniem”, zamienił go w skałę. Miejsce to wyróżnia się polifonicznym echem odbijającym się od monolitycznej skały. Występują tu rzadkie i reliktowe zioła. Zimą można zwiedzać groty, bajecznie udekorowane bryłami lodu i przezroczystymi soplami.

4. Góra Szamanka jest przerażająca

Shamanka Rock budzi jeszcze większy strach niż Przylądek Ryty. Tę marmurowo-granitowo-kwarcową górę nazywano „kamienną świątynią” i twierdzono, że nie pozwala nikomu się do niej zbliżyć. Jak wszystko, co mistyczne wokół Bajkału, ta lokalna atrakcja również komunikuje się tylko z szamanami.

Taki strach i tajemnica wynikają, jak zwykle, z legend. Mówią, że pewnego razu miejsce to przyciągnęło 13 boskich istot. Nie wszyscy jednak miłowali pokój. Jeden z najgorszych wyróżnił się i stał się duszą tego bloku. Kobietom nie wolno było nawet zbliżać się do niej pod groźbą śmierci. A najpotężniejsi magowie przybywają do tego miejsca po dar przewidywania, choć najwyraźniej nie każdemu jest on dany.

Skała Shamanka na wyspie Olchon jest jedną z dziewięciu azjatyckich świątyń. Stała się nie tylko znakiem rozpoznawczym tego miejsca, ale także najsłynniejszym obrazem jeziora: każdy film czy fotografia koniecznie ją przedstawia. Jaskinia, która powstała pod wpływem wody i wiatru, stała się najbardziej czczonym miejscem świętym w całej okolicy. To tutaj odbywały się ofiary i pierwsi szamani przybywali tu, aby złożyć śluby.

Każdy mieszkaniec chętnie powie Ci, że ma to mistyczne znaczenie. Od razu przytoczą jako przykład starożytną legendę, która opowiadała o 13 północnych synach boskich władców, którzy zdecydowali, że konieczne jest wykonanie sądu nad rodzajem ludzkim i zeszli na ziemię, wybierając wcześniej kilka miejsc na swoje miejsce zamieszkania . Khan Khute-baabai (Khan Khoto-baabai) był najstarszy i najsilniejszy. To on osiadł w jaskini na Przylądku Szamańskim na wyspie Olchon.

Jeśli wierzyć starszym Olchonu, syn boskiego władcy ma trzy zamki: w niebie, na ziemi i pod ziemią. Według legendy, którą miejscowi uwielbiają opowiadać przy filiżance wieczornej herbaty, Khan Khute-baabai został królem wszystkich szamanów, wybierając wyspę Olchon na swój stały dom. Ogłosił się nie tylko panem wyspy, ale także zaczął ją chronić i patronować wszystkim szamańskim religiom północy. Ludzie tak go czcili, że przechodząc obok jaskini i przylądka, nie pozwolili sobie na jazdę konną. Jeśli się spieszyli, dojeżdżali konno tylko do przylądka, po czym zsiadali i owijali kopyta różnymi materiałami, tak aby nie było słychać stukotu. Ale nawet potem przeszli obok przylądka i skały, prowadząc konia za sobą, aby nie przeszkadzać Wielkiemu Duchowi.

Skała Shamanki jest święta. Znajduje się w nim jaskinia przelotowa, do której dostęp mieli jedynie szamani. Teren ten był przez długi czas zakazany, ludzie nie zbliżali się tu wyłącznie z zabobonnego strachu. Jednak dziś każdy turysta może przejść się po tej jaskini i docenić jej skalę.

Kobietom nie wolno było zbliżać się do przylądka i spacerowały po tym miejscu aż 2 mile. Zakaz przechodzenia kobiet przez jaskinię, według jednej wersji, wiąże się z przekonaniem starożytnych ludzi, że obecność „nieczystych i grzesznych” kobiet może zbezcześcić czystość świętego miejsca. Według innej wersji zakaz ten chronił kobiety, ponieważ wierzono, że wizyta w jaskini może skomplikować poród i nie będzie potomstwa. We współczesnej interpretacji miejsc świętych taki zakaz można wytłumaczyć faktem, że miejsca, w których ludzie wierzą i oddają cześć przez długi czas, zyskują potężną energię, która może wpłynąć na człowieka. Nie można zbezcześcić świętego miejsca żadną złą myślą lub czynem, nie można tu pojawiać się pijany i prowadzić głośnej rozmowy.

To jedno z nielicznych miejsc, które nie zostało zbezczeszczone przez kolejne pokolenia. Zakaz zwiedzania tego miejsca szczególnie dotyczy dzieci. Według szamanistów, jeśli dziecko od urodzenia jest wrażliwe i nie jest przygotowane na spotkania z duchami, nagromadzenie dużej energii emocjonalnej i ogromnej liczby duchów „pałac duchów” może spowodować nieprzewidywalne skutki. Odwiedzając święte miejsce, musisz pamiętać, że zaklęcie starożytnych szamanów zawsze było skuteczne. Nie ma potrzeby bezcześcić skał napisami i rozbijanymi butelkami, złymi słowami i myślami.

5. Majestatyczny Bogatyr, władca żywiołów

Wcześniej ten przylądek nazywał się Ognisty, ponieważ kiedy został odkryty po raz pierwszy, nie był zbyt gościnny. Spotkał podróżnych kolumną ognia, przez co nie mogli wylądować na brzegu. Nikt nie znalazł wyjaśnienia tego i innych zjawisk, które tu zaobserwowano.

W naszych czasach został przemianowany na Bogatyra, który według lokalnych wierzeń czeka na swojego pana, który będzie mógł przejąć kontrolę nad żywiołami ognia, powietrza i wody. Do niedawna przyprowadzano tam nawet dzieci, aby zyskać siłę fizyczną i długowieczność.

Według słów buriackiego szamana Weirbeka wiadomo, że na Przylądku Bogatyr zwyczajowo odprawia się rytuały związane z zaklęciem żywiołów mocy: ognia, wiatru i wody. Do pierwszej ćwierci XX wieku wśród przywódców i starszyzny lokalnych plemion i wiosek panował zwyczaj przywożenia na Przylądek noworodków płci męskiej. Wierzono, że będąc w tym miejscu, przyszły przywódca lub wojownik nabędzie szczególną siłę fizyczną i duchową oraz otrzyma długowieczność.

6. Jezioro Shara-Nur i jego potwór

W każdym jeziorze, które jest w jakiś sposób owiane tajemnicą, zawsze jest rdzenny mieszkaniec. Więc Bajkał ma takie jezioro. Shara-Nur szczyci się ogromnym żółtym wężem Shara-Kaa. Co roku na tym jeziorze znikają dziesiątki osób. Nie wiadomo, czy winę za to ponosi zwierzę, czy też zbyt nieostrożni pływacy, ponieważ ani jedna wyprawa poszukiwawcza nie znajduje ani sprawcy, ani ciał zaginionych.

Jedynym miejscem odosobnienia nieznanej bestii jest odkryta przez naukowców sieć tuneli i podwodnych jaskiń. Obydwa jeziora są ze sobą połączone. Rybacy często słyszą dziwne dźwięki przypominające oddychanie i jęki i przypisują je maskotce jeziora.

Jezioro otoczone jest lasem sosnowym, który dosłownie przenika każdy centymetr powietrza uzdrawiającym, żywicznym zapachem. Wzdłuż brzegów jeziora kwitnie tymianek, a trzciny rosną. Z jeziorem wiąże się piękna legenda. Dzielny myśliwy ukradł skrzydła księżniczki łabędzi, gdy pluskała się w wodach jeziora, i zgodził się jej zwrócić w zamian za małżeństwo. Inna legenda opowiada, jak myśliwy gonił ranne zwierzę, a przed nimi nagle otworzyła się tafla jeziora, jeleń wpadł do wody i wyszedł na drugą stronę jeziora, całkowicie wyleczony ze straszliwej rany. Od tego czasu ludzie przybywają nad jezioro, aby leczyć swoje dolegliwości.

Dochodząc do jeziora, po drodze mijamy modrzew, którego korzenie są całkowicie odsłonięte, drzewo rośnie w niesamowicie pochyłym miejscu i opiera się na własnych, przerośniętych gałęziach. Z drzewem tym wiąże się także lokalna legenda. Któregoś dnia obok drzewa przejechał miejscowy siłacz, aby udowodnić swoją siłę, gołymi rękami wyciągnął modrzew i włożył go z powrotem, ale tylko z opuszczonymi gałęziami. Bohater miał na imię Chanszaj, a dla Buriatów był kimś w rodzaju Ilji Muromca. Legenda głosi, że z łatwością przenosił ogromne kamienie, a niektóre nawet rzucał daleko w step.

Interesujące jest także zjawisko tzw. „kręgów czarownic”. Na zboczach jeziora występują bardzo szerokie, sięgające czasami kilku metrów, formacje w kształcie pierścienia. Wygląda to tak, jakby ktoś celowo deptał trawę, krążąc w szalonych okrągłych tańcach. Miejscowi Buriaci są przekonani, że w grę wchodziły złe duchy. Naukowcy jednak wyjaśniają to zjawisko prosto i prozaicznie - jest to zwykła pleśń, grzybnia spleśniałych grzybów. W warunkach dużej wilgotności grzybnia rośnie na zboczach w regularnych kręgach.

7. Strażnicy

W czasach sowieckich oficerowie wywiadu wojskowego podczas szkolenia odkryli w wodach jeziora Bajkał dziwne, trzymetrowe stworzenia. Próbując się do nich zbliżyć, trzech zostało rannych na miejscu, czterech z wyprawy zostało niepełnosprawnych. Po czym wojsko dodało jezioro Bajkał do listy wód niebezpiecznych do nurkowania.

Któregoś dnia po kolejnym nurkowaniu nurkowie zwiadowczy zgłosili do dowództwa, że widzieli na głębokości nieznanych podwodnych pływaków – jak wiadomo, woda w jeziorze Bajkał jest zaskakująco czysta. Nurkowie relacjonowali, że niejednokrotnie zetknęli się z tajemniczymi pływakami, jednak w obawie przed „niezrozumieniem” nie zgłaszali tego. Według nich nieznani nurkowie nie mieli na plecach żadnych węży ani butli. Nosili obcisłe skafandry kosmiczne w srebrnym kolorze, przypominające nieco rybie łuski, a na głowach duże, kuliste hełmy. Najważniejsze, że nasi nurkowie zwiadowczy jednogłośnie stwierdzili: nieznani podwodni pływacy to prawdziwi olbrzymy, znacznie wyżsi od przeciętnego wzrostu człowieka. Szczególnie interesujący i ciekawy był fakt, że nasi płetwonurkowie zwiadowczy napotkali nieznane „podwodne humanoidy” na głębokości około pięćdziesięciu metrów i potrafiły przemieszczać się przez ten słup wody z niesamowitą prędkością.

Łapanie szpiegów i sabotażystów zawsze było jednym z ulubionych zajęć oddziałów specjalnych naszej armii i marynarki wojennej. W związku z tym dowództwo podjęło „mądrą” decyzję o próbie zatrzymania i schwytania nieznanych osób, które obserwowały teren podwodnego szkolenia nurków wojskowych. Władze zrozumiały, że i tak nie ma ryzyka: w przypadku zatrzymania „szpiegów” na ramiona spadną im rozkazy i gwiazdki, okaże się, że „srebrnych kombinezonów” nie ma, a nurkowie zostaną ukarani za rozpowszechnianie pogłoski o panice.

Dowództwo nie miało żadnych wątpliwości co do powodzenia planowanego przedsięwzięcia – nurkowie zwiadowczy byli dobrze wyszkoleni. Spośród nich utworzono specjalną grupę chwytającą, w skład której wchodziło siedem osób pod przewodnictwem oficera. Dostali zadanie schwytania jednego z „nieznanych pływaków”, do czego mieli zastosować sprawdzoną technikę z siatką: wróg zaplątał się w nią i stał się ofiarą atakujących.

Podczas kolejnego nurkowania grupa chwytająca szybko odkryła gigantów w srebrnych garniturach, zbliżyła się do jednego z nich i próbowała zarzucić na niego sieć. Nikt nie był w stanie przewidzieć tego, co wydarzyło się później. Potężny impuls niewiadomego pochodzenia wyrzucił napastników z straszliwą szybkością na powierzchnię wody. Nastąpił gwałtowny spadek ciśnienia, który nie mógł przejść bez śladu: trzech nurków zginęło, a czterech pozostało trwale niepełnosprawnych. Tajemnicze „ichtiandry” w srebrnych kombinezonach po prostu zniknęły.

Po tym tragicznym wydarzeniu wysokie władze wojskowe wierzyły, że go nie oszukają. Pojawiła się instrukcja Naczelnego Dowódcy Wojsk Lądowych o konieczności zachowania szczególnej ostrożności przy nurkowaniu w niektórych zbiornikach wodnych, zwłaszcza głębinowych. W rozporządzeniu podano szczegółową i dokładną listę takich zbiorników, w których zdaniem ekspertów wielokrotnie odnotowywano pojawienie się różnych „kul”, „dysków” i podobnych tajemniczych obiektów: zanurzały się one w jeziorach i wynurzały się z wody. Niestety, nikomu nie udało się zdobyć tekstu tego tajnego dokumentu. Po rozkazie naczelnego wodza tajemnicze zjawiska nie zniknęły ani nie ustały. Jednak ich tajemnica pozostaje nierozwiązana.

Niektóre źródła wspominają, że na dnie jeziora znajduje się opuszczone miasto, które znalazło się pod wodą i prawdopodobnie ci, których widziało wojsko, byli w rzeczywistości strażnikami kryształów tego miasta.

8. Diabelski lejek jeziora Bajkał

Miejscowi rybacy omijają dwa kilometry kwadratowe jeziora Bajkał. Dobra pogoda nie jest powodem do bezpieczeństwa. Spokojna tafla jeziora budzi się i zamienia w lejek, który wciąga wszystko w siebie.

Opierając się na już mistycznej atmosferze, którą stworzyli miejscowi, prawdopodobnie w celu przyciągnięcia turystów, szamani wymyślili wyjaśnienie dotyczące tego lejka. Mówią, że to brama do innego świata dla dusz ludzkich. Rybak, który cudem przeżył po tym kraterze, twierdzi, że słyszał jęki i głosy. A nad kominem, powiedział, powietrze zrobiło się fioletowe.

Wyjaśnienia naukowe oferują kilka wersji przyczyn tego zjawiska. Jedna z nich uwzględnia założenie o lokalnych awariach w dnie Bajkału z utworzeniem wgłębień, które szybko wypełniają się wodą, co prowadzi do powstania wiru na powierzchni. Teorię tę potwierdza wysoka aktywność tektoniczna regionu: w styczniu 1862 r. w wyniku ogromnej awarii linii brzegowej powstała nowa zatoka, która otrzymała charakterystyczną nazwę „Proval”.

Inna teoria sugeruje, że to właśnie w miejscu powstania krateru dochodzi do zderzenia dwóch lokalnych przeciwprądów. Kierunki i siła tych prądów zależą od pory roku i pogody, tak że w pewnych warunkach przepływy wody zbliżają się ściśle do siebie. To oddziaływanie przeciwprądów może rzeczywiście prowadzić do powstania bardzo potężnych wirów. Do tej pory nie przeprowadzono szczegółowych badań tej teorii, dlatego należy ona raczej do kategorii założeń.

9. Wulkan Peretolchin

Wulkan otrzymał swoją nazwę na cześć naukowca, który przybył w celu zbadania dawno wygasłych wulkanów, który zmarł w jego pobliżu. Jego ciało odnaleziono dopiero rok później. Na podstawie faktu, że jego rzeczy ekspedycyjne pozostały nienaruszone, a dziwne pęknięcie dzieli czaszkę na pół, nie udało się ustalić prawdziwych przyczyn śmierci.

Zwłoki Peretolchina leżały obok ścieżki, ale przez długi czas nie mogły go znaleźć. Według jednej z hipotez, wulkany mają nietypowy upływ czasu. Osoba może udać się do innego wymiaru lub innego czasu. Według podobnej hipotezy śmierć następuje na granicy stref czasowych, kiedy narządy ludzkie pracują z różnymi prędkościami.

W miejscach, w których pęka skorupa ziemska, częściej zdarzają się wypadki, a samopoczucie człowieka pogarsza się. Strefy geopatogenne emitują energię ujemną, zmieniając pole elektromagnetyczne.
Ziemskie pole magnetyczne powstaje z gorącej magmy znajdującej się głęboko pod ziemią, ale w przypadku wulkanów magma znajduje się bliżej powierzchni.

Wulkan Peretolchin zachwyca szarymi polami wznoszącej się i zamarzniętej lawy. Wrażenie jest takie, że widzisz otoczenie po eksplozjach.

Starożytne cywilizacje powstały i umarły na żyznej ziemi w pobliżu wulkanów. W legendach wielu narodów dawni mieszkańcy zeszli do podziemia, ale czasami ludziom ukazują się niezwykle utalentowani rzemieślnicy (krasnale górnicze w Europie, królowa Miedzianej Góry na Uralu). Według lokalnych legend Sojota Wielka Stopa występuje w pobliżu wulkanów Sayan. Powiedzieli, że może zabić człowieka na odległość, nie pokazując mu się.